Who you are when no ones watching? - Lidia Kalita FW 17/18

Data: 03. października 2017 r.
Godzina: 20:30, nie licząc oczywiście opóźnienia, które niestety było niemałe 
Miejsce: Surowe wnętrza zajezdni tramwajowej na Żoliborzu 
Temat pokazu: Punk's not dead



Manifest indywidualizmu, chęć przekraczania granic, łamania barier i stereotypów, to niewątpliwie hasła przyświecające Lidii Kalicie przy tworzeniu ostatniej kolekcji. Buntowniczki i tzw. rebel girls
z pewnością pałały ogromnym zachwytem, co dało się odczuć przed pokazem, a także długo po nim.


























Co do samej kolekcji, pomimo dobrych chęci, a także bardzo dobrego wykonania, z czego projektantka słynie, niestety nie mogę odnieść się do niej pozytywnie. Chęć naśladowania Vivienne Westwood niestety wymaga ogromnego zaangażowania i kreatywności, tu niestety dało się ją odczuć jedynie momentami. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Paleta czerni i szarości, która jak najbardziej odpowiada punkowym wymaganiom została niestety przełamana limonkową skiśniętą żółcią. Bynajmniej nie nadawało to urozmaicenia, chyba że projektantka chciała wywołać w publice skrajne emocje. Poza tym pragnienie przypinania wszędzie agrafek niestety nie zawsze wychodziło na dobre. Tanio wyglądające dziury w spodniach i jak dla mnie nieodpowiednio ograna krata w połączeniu
z ćwiekami i t-shirtami z metalowymi aplikacjami zawiodły na całej linii. 

Truizmem byłoby stwierdzenie, iż wszystko ma swoje plusy i minusy. Pora więc przejść do zalet. Męskie marynarki z odciętymi rękawami, tweedowe płaszcze z doczepianym na plecach plisowanym tiulem, (notabene Agnieszka Ścibior wyglądała w nim zjawiskowo), garnitury czy też romantyczne prześwity. Przede wszystkim zwrócić musimy również uwagę na pierwszą kolekcję projektantki dla marki BADURA. Tu kolejne pocieszenie, buty i torby są naprawdę bardzo dobre, zwłaszcza grunge'owe botki z łańcuchami, które w połączeniu z romantycznym tiulem dają niesamowity efekt. Warto również wspomnieć o fryzurach i makijażu, które stanowiły idealne dopełnienie całości. Włosami zajęła się firma Kemon (tworząc między innymi pióropusze niczym u Jacobsa dla LV), makijażem zaś jedna z najlepszych makijażystek Dariia Day we współpracy z Ireną Eris. 

Podsumowując, nie spodziewałem się efektu wow, więc bardzo zawiedziony się nie poczułem, jednakże z szacunku do projektantki oceniam kolekcję niezbyt negatywnie. Liczy się przecież nie tylko estetyka, ale także wykonanie, a to było, jest i będzie u Kality dopracowane pod każdym względem. Co do punkowej aury, w kolekcji była przesadzona, na wybiegu zaś wypadła świetnie. Zajezdnia tramwajowa została zagospodarowana przez Kasię Sokołowską w 100%.





Total look - ZARA
Buty - Vagabond




Komentarze

Popularne posty