Gospodarka mody - PR w modzie cz.I
Rozpoczynamy cykl teoretycznych artykułów o tematyce fashion. Z jednej strony będzie nudno. Z drugiej z pewnością ciekawie. Dziś pora na PR w modzie. Jeden z najważniejszych elementów w dziedzinie biznesu. Mam nadzieję, że moda teoretyczna pochłonie was zarówno jak i tak prosto z catwalków.
Faktem jest, że na rynku mody już dawno przestały być widocznie właściwe dla gospodarki rynkowej mechanizmy. Cena nie jest już punktem regulującym popyt i podaż. Sama podaż nie jest nawet w stanie zaspokoić potrzeb dzisiejszych konsumentów. Coraz większe wymagania klienteli spowodowane ogromną różnorodnością towarów prowadzą do wykreowania niewidzialnej ręki rynku w tym wypadku zwanej „PR”.
Wyrazisty wizerunek, historia i forma, w której zawiera się koncepcja marki - te cechy wiodą prym w kierowaniu procesami gospodarczymi w modzie. Czy to aby normalne? Logicznym przecież byłoby, gdyby jedynym realnym mechanizmem był klasyczny cykl (z ewentualnymi zaburzeniami Veblena). Z drugiej zaś strony doprowadziłoby to do powstania ogromnego chaosu konsumpcyjnego. O czym mowa? Co najmniej raz na sezon każdy szanujący się trendsetter musi podołać przemianie swojej szafy, doprowadzić ją do stanu używalności (czyt. odnowić, udoskonalić, wymienić itp.). Jakże ciężkie by to było, gdyby nie wstępna selekcja prowadzona przez rynek. Jedynie wytrwali gracze z dobrą opinią są w stanie utrzymać się i trafić do klienta. Wybieramy marki polecone, sprawdzone, czy też eksperymentujemy. Jednak eksperymenty te nie są tak naprawdę w istocie odkrywaniem. Nie szukamy wśród marek nijakich, ukrytych
w zakamarkach podmiejskich centrów handlowych. Stawiamy na marki, których być może nie znaliśmy z własnej autopsji, ale bliskie nam osoby znają je doskonale. Odkrywanie więc nie ma tak szerokiej skali. Bezzasadnym byłoby przecież buszowanie wśród miliona marek w poszukiwaniu jednego kożucha. Nikt nie chciałby przechodzić takich przemian.
![]() |
fot. ELLE |
Faktem jest, że na rynku mody już dawno przestały być widocznie właściwe dla gospodarki rynkowej mechanizmy. Cena nie jest już punktem regulującym popyt i podaż. Sama podaż nie jest nawet w stanie zaspokoić potrzeb dzisiejszych konsumentów. Coraz większe wymagania klienteli spowodowane ogromną różnorodnością towarów prowadzą do wykreowania niewidzialnej ręki rynku w tym wypadku zwanej „PR”.
Wyrazisty wizerunek, historia i forma, w której zawiera się koncepcja marki - te cechy wiodą prym w kierowaniu procesami gospodarczymi w modzie. Czy to aby normalne? Logicznym przecież byłoby, gdyby jedynym realnym mechanizmem był klasyczny cykl (z ewentualnymi zaburzeniami Veblena). Z drugiej zaś strony doprowadziłoby to do powstania ogromnego chaosu konsumpcyjnego. O czym mowa? Co najmniej raz na sezon każdy szanujący się trendsetter musi podołać przemianie swojej szafy, doprowadzić ją do stanu używalności (czyt. odnowić, udoskonalić, wymienić itp.). Jakże ciężkie by to było, gdyby nie wstępna selekcja prowadzona przez rynek. Jedynie wytrwali gracze z dobrą opinią są w stanie utrzymać się i trafić do klienta. Wybieramy marki polecone, sprawdzone, czy też eksperymentujemy. Jednak eksperymenty te nie są tak naprawdę w istocie odkrywaniem. Nie szukamy wśród marek nijakich, ukrytych
w zakamarkach podmiejskich centrów handlowych. Stawiamy na marki, których być może nie znaliśmy z własnej autopsji, ale bliskie nam osoby znają je doskonale. Odkrywanie więc nie ma tak szerokiej skali. Bezzasadnym byłoby przecież buszowanie wśród miliona marek w poszukiwaniu jednego kożucha. Nikt nie chciałby przechodzić takich przemian.
Komentarze
Prześlij komentarz