Balmain x H&M

Jak co roku jeden ze światowej sławy projektantów tworzy kolekcję dla szwedzkiej marki H&M. Zapoczątkował to Karl Lagerfeld, który w 2004 roku wypełnił półki sieciówek swoją kolekcją. W ślad za nim poszli m.in. MARNI, Alexander Wang, czy Martin Margiela. Przez okres 11 lat mieliśmy do czynienia z różnorakimi kolaboracjami. Zdarzały się tanie i tandetne tkaniny, ale także i wyjątkowe nonszalanckie formy. 



Ten rok poświęcony został paryskiemu domowi mody, a mianowicie Balmain. Gdy kilka tygodni temu świat obiegły przecieki w postaci fragmentów kolekcji wszyscy byliśmy w niemałym szoku. Estetyka Oliviera Rousteinga, jego talent i sznyt dostępne na wyciągnięcie ręki - raj dla konesera, nieprawdaż? Kiedy już cała kolekcja ujrzała światło dzienne, napalenie fashionistów dosięgło zenitu. Ponad 100 niesamowitych kreacji - każda z nich na swój sposób wyjątkowa, jednakże wszystkie związane tym samym pierwiastkiem nonszalancji. Zamknięte w kapsułce charakterystyczne dla Balmain elementy połączone z sieciówkową otoczką to nie lada gratka dla kochających modę. Męska kolekcja w motocyklowym klimacie, delikatny grunge przełamany glamourowymi haftami. Kobiety zaś w rozumieniu Rousteinga to wyjątkowe istoty zasługujące na wielką opiekę i wysiłek ze strony projektanta. Dlatego też stworzył im bardzo kobiecą linię. Co prawda, neonowe i błyszczące suknie wyglądały niczym wyrwane rodem z dyskoteki lat 80' kreacje panien lekkich obyczajów to reszta przypominała garderobę chociażby Kendall Jenner. 

Na tym niestety całe piękno się kończy, a zaczyna szara rzeczywistość. Na dzień premiery, ale także i przedpremiery czekał cały świat, jednakże chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Ludzie niczym bydło rzucili się na pełne ubrań wieszaki i wyrywając sobie z rąk wymarzone elementy biegli z nimi do kas. Sytuację tę skomentowała także Karolina Korwin-Piotrowska, która w swojej wypowiedzi nie do końca wykazała się inteligencją i znajomością oczywistych faktów. Przyjęcie dla VIPów w dzień przed premierą nie musiało wcale oznaczać, iż to gwiazdy galopowały w stadzie chamskich koneserów. Nic bardziej mylnego. Idealnym tego przykładem jest Joanna Horodyńska, która swoją klasą pokazała jak należy się zachować. Skoro gwiazdy były "spokojne" to kto tak naprawdę wykupił wszystko? 




Tego możemy bardziej dowiedzieć się po kolejnym dniu, kiedy pod sklepem H&M czy to w Krakowie czy to na Marszałkowskiej w Warszawie widać kolejki niczym w filmie "Miś" Stanisława Barei. Jak widać, trendy lat 80' i całej epoki PRL obecne są nie tylko w modzie, ale także i w społeczeństwie (miejmy tylko nadzieję, że Rosja nie zainspiruje się ostatnią kolekcją Dries van Noten i nie wprowadzi ponownie bogatego caratu…). Wracając do mody PRLu - wielu ludzi zatęskniło najwyraźniej za staniem w kolejkach po salceson czy baleron, więc postanowili do tego wrócić. Jednakże sklepy mięsne nie są już dobrym miejscem na tworzenie kolejek, więc należało wybrać nową lokalizację. Smacznym, wyjątkowym i niedostępnym kąskiem stały się ubrania. Stanie w tejże kolejce sprawiło mi niesamowitą radość. Patrzenie na napalonych i bogatych "wielbicieli" mody to wielka przyjemność. problem w tym, że prawdziwych trendsetterów było tam jak na lekarstwo. Ludzie z pieniędzmi i smykałką do interesów przeważali w całej chyba pół tysięcznej kolejce. "Stoję tu już od 22:30" chwaliła się pierwsza osoba z kolejki - czy to naprawdę powód do dumy czy może raczej wychwalanie swojej własnej głupoty? Bach, godzina 9, drzwi się otworzyły, hołota ruszyła. na szczęście ludzie wpuszczani byli turami, więc budynek nie został zdewastowany. Gdy jednak druga tura miała "przyjemność" przekroczenia progu warszawskiego H&M z lekka się zdziwiła. Wieszaki były zupełnie puste. Problemem jest to, iż ubrania nie zostały wykupione, bynajmniej, one były dopiero sprzedawane - na własną rękę rzecz jasna. Robienie targowiska z sieciówki to chyba już szczyt wszystkiego. "Za ile odda Pan tę sukienkę? - Za 300 złotych" - dialog napalonej na sukienkę Pani i obładowanego 30 wieszakami "biznesmena", czy to nie jest żenujące? Postępowanie niczym chytra baba z Radomia nie jest godne pochwały. 

Zapraszam do obejrzenia relacji Filipa Chajzera i Dzień Dobry TVN, gdzie znajdziecie wywiad ze mną: http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/wielka-bitwa-wieszakowa-co-upolowal-filip-chajzer,184815.html

Ci, którym nie po drodze było do sklepów stacjonarnych zakupy zrobić mogli w sklepie internetowym. Jednakże tam przeładowane serwery nie wszystkim to umożliwiły. W ciągu godziny ze sklepu on-line zniknęło praktycznie wszystko. Stracona szansa? Skądże, wszystko jest ponownie dostępne na Allegro. T-shirt za 2500 zł, marynarka za 4000 zł, tak drodzy Państwo, tak kręci się biznes. Wszelkie portale aukcyjne pękają w szwach od ubrań Balmain x H&M w baaardzo zawyżonych cenach. 





Zastanawia mnie jedna rzecz, czy ta kolekcja to hit czy kit. Z jednej strony wielki hit i wielki ukłon dla Oliviera za przygotowanie tak boskich i wspaniałych looków. Z drugiej zaś to totalna klapa. Ludzie pokazali się od najgorszej strony. Pragmatyzm, chciwość, a przede wszystkim zwyczajna głupota wysunęły się na pierwszy plan. Dantejskie sceny walczących o karpia, czy o gumowe buty w Lidlu są już przeżytkiem. Teraz hitem jest bitwa wieszakowa.
W jakim świecie my żyjemy, naprawdę szkoda mi Was moi kochani i podsumowując muszę Was zawieść - macie to, co ma pół Polski, i nie, nie jesteście ubrani w Balmain, nie macie ubrań światowej sławy domy mody, macie ubrania z sieciówki, nosicie nadal H&M, przykro mi…






Komentarze

Popularne posty