XII FWP - Piątek

Cóż, dziś relacja z kolejnego, drugiego już dnia polskiego tygodnia mody. Na początek może zacznę od oceny organizacji. Wyrażając się najkrócej i najładniej - do dupy. Brak miejsca dla Michaśki, czy wyrzucenie jego gości do dalszych rzędów jest po prostu śmieszne. Nic dziwnego, że co raz mniej gwiazd przyjeżdża do Łodzi. Wyszkolenie i profesjonalizm wolontariuszy jest niestety na poziomie zerowym. Więcej kultury i szacunku, a przede wszystkim wyedukujcie się choć trochę. Dobra, dość krytyki, bo jednak impreza sama w sobie jest potrzebna. Jak zwykle dzień umilają te same osoby. Jeszcze raz Wam wszystkim dzięki.

Wywiady, sesje itd. Efekty tego wszystkiego już niebawem. Dzisiejsza stylizacja również niedługo na blogu, a teraz jedynie zajawka dzisiejszego looku w jakże doborowym towarzystwie.


A czwartkowa stylizacja już na Flesiku…http://www.flesik.pl/babcia-michaska-na-sciance/

Dzisiejszy dzień Messtilo zaczął się w alei Designer Avenue pokazem Tundra-Fashionlogic-. Niestety szału nie było. Z jednej strony kolekcja zupełnie nie na polskie salony, z drugiej zaś niestety słabo. Kolorystyka pomimo wpasowania w sezon często jednak przypominała gówno. Dość prymitywne wzory, proste, bywało, że zbyt proste kroje - nic ciekawego. Owszem niektóre sylwetki były ciekawe, ale jak zawsze "czarna" owca się znajdzie. Spójrzcie sami:


Dalej Messtilo wyruszył na Off'a, gdzie zderzył się poniekąd boleśnie z pokazem marki Milidiami. Już tłumaczę. Wychodzenie modeli parami nie było niestety dobrym pomysłem ze względu na słabą synchronizację, która momentami była dość bardzo widoczna. Kolekcja dość ciekawa, materiały w różnorakiej formie z wpisaną wizją autorki dały bezwzględną informację na temat tego co w jej duszy gra. Ja stawiam na szmaragdowe części pokazu i bezwzględnie odrzucam męski sweter, a Wy? Nie uważam tego za jakieś wielkie bum, było okej, jednak prawdziwie ładna była tylko sama projektantka. A Wy co sądzicie?




Berenika Czarnota - kolejny "szał" na Designer Avenue. Za długo pisać nie będę, bo praktycznie nie ma o czym. Zwyczajne wełniane szaliki, po prostu zimowa kolekcja, może nie dostaniesz tego w sieciówce, jednak nie tego oczekuje się od prawdziwej projektantki. 




Piotr Drzał - wielki kontrowersyjny modowy materiał. Przed czterema laty rozpuściła się plotka o jego rezygnacji z działań projektanckich, wszyscy inwestowali w ostatnie egzemplarze jego autorskich kolekcji i nagle wow! Pokaz Drzała zdecydowanie bardzo ubogacił tą edycję FWP. Swoisty powrót Piotrka powinien być bardzo bogaty, bardzo wyjątkowy, jednak było za mało "tego czegoś. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że pokaz był bardzo dobry, jednak liczyłem na coś bardziej efektownego. Zwróćcie uwagę na spódniczkę modela na pierwszym planie, to zdecydowanie przekonuje mnie do tej kolekcji. 




Kolejny pokaz tej podobno lepszej części nie był wcale lepszy. Zaryzykuję stwierdzenie, że był gorszy niż wszystkie inne. Katarzyna Łęcka postanowiła zadrukować swoje projekty twórczością jednego z artystów. Owszem, świetna projektantka, którą bardzo cenię, ale ta kolekcja to odwrotność jej talentu. Kasiu, pokaż siebie, wzbogać formy, a malarzy zostaw w spokoju, a jeśli już to się inspiruj, a nie zwyczajnie przenoś obrazy na kreację. 




Wojtek Haratyk pokazał swoją typową kolekcję. Bez wątpienia podziwiam jego peleryny, narzuty i inne tego typu rzeczy, jednak miałem nadzieję na coś nowego. A tu nic, po prostu to co zawsze. Michał Witkowski z tęsknotą wspominał jego lepsze projekty. Gdyby ktoś poprosił mnie o ocenę kolekcji miałbym dość duży problem. Bo jednak pewne elementy, może i stare to niedrętwe, więc 5/10 ;) 


No i wreszcie trio upragnionych pokazów. Zaczynamy Kubą Bartnikiem czyli marką Jacob Birge Vision. Tkanina jak wyciągnięta z samochodowej karoserii, diabelskie buty, momentami kurewskie kolory, żeglarskie delikatne sznureczki, a przede wszystkim perfekcyjnie wykonane połączenie pozornie nie pasujących do siebie elementów. Cały Kuba, no co tu powiedzieć, wielkie, naprawdę wielkie brawa, bez wątpienia zasłużyłeś na miano topowego projektanta. :)





Eva Minge i jej nowa linia Femestage, Jezus Maria! Sieciówkowe ubrania sygnowane nazwiskiem projektanta to naprawdę nic wielkiego. Te zwiewne formy, kurewskie festynowe frędzelki, tandetne brzydko wyglądające biusty, a nawet brudne bluzki to to co mogliśmy obejrzeć podczas wieczornego pokazu. Chcesz wyglądać typowo? Zapraszamy do zakupu marki Femestage.Kolekcja dobra ale nie na Designer Avenue, niech zostanie sobie spokojnie w sieciówkowym sklepiku. No i na koniec różyczki dla zasłużonych, no po prostu śmiech na sali. "Mam łyse koty i jestem dziwna" na szczęście Eva wie jaka jest. :) 







No i na koniec Łukasz Jemioł ze swoją linią BASIC. Nie wątpliwie najlepszy basic ze wszystkich basiców, nigdzie takiego nie znajdziecie. Nie bez przyczyny jest to kolekcja BASIC, nie oszukujmy się, ale na premium jest zbyt prosta, jednak w basic-u talent Łukasza troszeczkę się marnuje. Moim zdaniem kolekcja naprawdę super. Michał Baryza, który szedł jako gwiazda wieczoru miał ubogacić całe wydarzenie, jednak model to jak każdy inny. Końcowe pokojowe show modeli było naprawdę niezwykłe. Widząc elementy kolekcji przed pokazem wiedziałem, że na pewno będzie to coś nietypowego. A czym zaszokował Łukasz tym razem? Jak zwykle formami, typowy Jemioł, jednak zawsze jest w nim coś cudownego. Wyjątkowa nowość - khaki, przeplatające się z szarościami i beżami, ochronne zimowe barwy wprost z ręki topowego projektanta - super. NO!WAR



A na koniec kolejne podsumowanie organizacji. Przyciszcie i zmniejszcie trochę basy, bo strasznie drapią w dupę. Za duży huk w za małym pomieszczeniu. 


Komentarze

Popularne posty